Nie mam jakiegoś wielkiego pojęcia na ten temat, zwłaszcza gdy mam do czynienia z jakimś samplerem, którego nigdy ani nie widziałem na oczy, ani nie miałem okazji przyglądnąć się pracy na takim sprzęcie.
Nigdy nie byłem w takim "PRO" studio, lub chociażby pokoju profesjonalnego producenta.
Nie było też okazji kiedy się uczyć normalnie miksu, bo od początku miałem problem z mikserem Behringera, więc robiłem bity tylko na MPC i tam robiłem CZASAMI ten miks tak zwany "Onboard" tylko, że to też szybko przestałem robić, ponieważ chyba mam coś z rozszerzeniem efektów, otóż przy nałożeniu jakiegokolwiek efektu na grupie M1/M2, pojawiają się jakieś dziwne przestery.
Np gdy wrzucę stopę i chcę sobie podbić ją w okolicach 80h, przyciąć lekko środek, i podbić górę samym equalizerem, oczywiście działa ten efekt, tylko, że od tego momentu gdy wciskam pada ze stopą, to za każdym którymś naciśnięciem pada z rzędu, po prostu sampel jak by zmienia tonację.
Tak jak bym przesunął pitch o jakieś 10-20 w górę. A mnie osobiście irytują nawet takie szczegóły.
Samą MPC-etkę ogarnąłem praktycznie sam, z lekką pomocą tego forum i yt, może nie jest to jakieś skomplikowane, ale w 2 dni miałem obczajone już wszystko co było mi potrzebne do produkcji bitów.
Także trochę śmiać mi się chcę gdy oglądałem dokument o ASR-10 i np Jake One mówił, że zawsze wolał keyboardy, bo MPC wydawało mu się zbyt skomplikowane. A o SP1200 wypowiedział się w ten oto sposób - "SP1200 I just thought sounded really, really fucked up in general" I gdy miał szansę spróbować SP1200, to po prostu znienawidził sposobu w który się pracuję na takim sprzęcie
A Illmind też wspominał, że nigdy go nie przekonywały pady (Wiadomo, to już własne gusta)
Moim zdaniem dużo zależy od pomocy z zewnątrz... Gdy w Twoją muzykę nie angażujesz się tylko sam, masz chociażby okazję się nauczyć CZEGOŚ już od KOGOŚ kto w tym siedzi, kto na żywo Ci pomoże się nauczyć miksu, ale też nie siedząc na sali z 50 osobami, tylko samemu z nim przy komputerze, konsolecie. Na pewno wtedy jest dużo łatwiej to wszystko ogarnąć.
Np Slums Attack, Peja z Decksem po jakimś czasie już mieli wsparcie od White House, i na pewno też któryś z nich miał choć trochę okazję nauczyć się czegoś na żywo od Magiery.
Ajron skalkował styl Noona, nauczył się na Noonie.
Havoca uczył Prodigy ciąć sample i składać bity
Wiele z tych osób miało jakąś pomoc, i to nie jak teraz, że przez internet, mieli to na żywo, ktoś kto ich lekko poprowadził i nakierował na to wszystko. A później taki Havoc chciał !@#$%^&* Survival Of The Fittest i Shook Ones, i gdyby nie Prodigy to byśmy tego nigdy nie usłyszeli.
RIP P.
Da Beatminerz? Marzy mi się takie kollabo. Zawsze sobie pewnie praktycznie siedzą we dwójkę, bądź chociaż na początku ze sobą dużo przebywali. Widać to nawet na Rhythm Roulette, jak Mr Walt dogrywa mu bas. rozkminia skrecze, GENERALNIE MU POMAGA w tym procesie. Nieważne, że pewnie od dawna sami obydwoje mają taką wiedzę i skille, że nie potrzebują pomocy. Ale co dwie głowy to nie jedna. Zawsze marzyła mi się taka produkcja muzyki, z zajebistym producentem, a jednocześnie przyjacielem.
W składzie gdzie siedzisz razem w studio i po prostu bawisz się muzyką, jeden inspiruję drugiego. Gdy Ty nie masz weny, to nagle kumpel z Twojego składu potnie jakieś breaki i Cię zainspiruję do przyłączenia się.
A nie !@#$%^&* w bloku, gdzie jak puścisz na 15 minut lekko głośniej monitory, to albo przyjadą psy, albo sąsiedzi stoją i plotkują na klatce, !@#$%^&* jak to głośno niby nie jest, gdzie ledwo słychać za drzwiami stopę haha
Usa>Polska. Tam w tych jednorodzinnych domkach, to można chociaż się pobawić, nawet w garażu.
Oczywiście tam też nie każdy ma takie możliwości.
Nawet oglądając ten wywiad z L. Parkerem. Mówił tam, że teraz mało ktokolwiek słucha muzyki w "poprawny sposób"
bo słuchają muzyki ze SŁUCHAWEK, co mnie ogromnie zdziwiło, bo ja sobie nie wyobrażam akurat nie słuchania muzyki na moich Beyerdynamicach, po prostu słuchawki mi dają tą "głębie" zwłaszcza przy smutnych bitach, czuć bliżej te emocje płynące z pianina, lub jakiegokolwiek smutnego brzmienia.
Ja niestety nie mam okazji i nigdy nie miałem by odsłuchiwać materiał, czy muzykę w dobrych warunkach, i na dobrym sprzęcie audio, co najwyżej mogę sobie posłuchać na monitorach KRK, ale niestety 5'tkach.
Ja odsłuchuję swoją ulubioną muzykę i bity na dobrym audio BOSE w samochodzie, to jest tak naprawdę jedyne miejsce w którym mogę się wyszaleć muzycznie i posłuchać tak głośno jak mam ochotę, bez żadnych problemów i zażaleń.
Tylko szkoda, że robienie pustych kilometrów jest takie kosztowne... A stanie i siedzenie w samochodzie pod blokami i słuchanie samej muzyki, już nie jest na tyle ekscytujące, co ładne widoki za szybą przy dobrym bicie, bo to buduję niezapomniany klimat.
Jestem tylko "amatorem" i się do tego przyznaję, nie uważam się za nikogo wielkiego, coś tam wiem, nie jest tak, że zupełnie nic nie wiem, ale też nie poszczycę się jakąś wielką wiedzą w dziedzinie miksu.
Wszystko się da, aczkolwiek dla mnie ciężko być profesjonalistą w domowym "studio"
A jeszcze ciężej być nim w studio, gdzie masz wszystko, a na niczym się nie znasz
Tylko, że co ja tak naprawdę mogę znać? Jedynie teorie, bo wątpię, że kiedykolwiek posiedzę przy stole SSL.
Teoria jest tak samo ważna, bo będziesz wiedział za co się chociaż złapać, i co do czego służy, ale cóż.
Ja myślę, że kupno sprzętu to dobry krok, bo tak czy inaczej może jeśli nie będę umiał teraz z tego skorzystać, skorzystam za parę lat, gdy się tego nauczę i wtedy mi się może a nóż przyda
A może wtedy... Już będziesz bulić za takiego Emaxa 2000$
Lub w ogóle go nie dostaniesz.
Taki Noon dostał wymarzone jego MPC2000, i co z tego, skoro i tak skończył płytę na Fruity Loopsie : DD
Bo nie potrafił z tego korzystać, zanim się tego nauczył wszystkiego, to też minęły lata.
Sam mówił, że miał taki długi przestój z powstaniem nowej płyty, bo ogarniał wszystko, uczył się korzystania z syntezatorów i tego wszystkiego. I SAM NOON, pamiętam jak czytałem jakie głupoty pisał na forum tak samo, nie mówiąc o tym, że się po prostu sam ośmieszał, a już był po wydaniu kilku płyt z tego co dobrze pamiętam.
I nawet ja wtedy taki amator jeszcze większy, wiedziałem, że po prostu on pierd... głupoty. Więc najlepiej oceniać ludzi po muzyce, a nie po tym co mówią, a jeszcze lepiej to w ogóle ich nie oceniać.
Dla mnie Noon swoje udowodnił i zrobił, więc i tak mam szacunek do niego i jego produkcji, do tego co wniósł w POLSKĄ kulturę hip hopu. Mimo, że Polska scena już dawno przestała mnie interesować, i nie śledzę nikogo prócz wielokrotnie wspomnianego przeze mnie Slu. O wiele bardziej wolę czarnuchów.